Liczba wyświetleń

sobota, 8 lutego 2014

Wiejskie przedszkole

 Wiesz, spotkała mnie ogromna radość :) wspaniali ludzie zaprosili mnie do współpracy. Ludzie, którzy potrafią, chcą i działają, bo na drugiej szalce siedzą ... pingwinki. Mają od 2 do 6 lat, rano wysiadają z wielkich aut, same chcą nieść swój przedszkolny plecak, czasem tak duży, jak one. To ich pierwszy dorosły obowiązek, z którego są dumne - w końcu to Akademia Pluszowych Misiów. 
Jak zwykle przy tego typu pomysłach i, niestety, udanych realizacjach, obudziły się Potwory. Pamiętasz, pisałam już kiedyś o nich tutaj:   http://rozumice.blogspot.com/2012/08/bestia.html
Znasz ją na pewno i nie raz weszła w drogę. Są na nią 2 metody - schować się pod dywanem, albo się nie dać, nawet powtarzać: "ach, ryczysz wspaniale", aż sama zniknie, bo co to za bestia, której nikt się nie boi?
Nie bój się, proszę, razem ze mną. 
Pamiętasz swoje przedszkole? Siebie w nim? Małego wzrostem, bo przecież nie duchem człowieka, który żył w bajeczce? Ja pamiętam... Powstaje strona internetowa przedszkola, do której napisałam poniższy tekst:

 Czym jest nasze przedszkole?
Kiedy czytam suche definicje, określenia, dorosłe nazewnictwo, kiedy kłują mnie placówki oświatowe dla dzieci nieobjętych jeszcze obowiązkiem szkolnym, formy edukacji, instytucje wychowawczo – opiekuńcze, gdy słyszę, że rolą przedszkola jest  „zapewnienie dzieciom właściwych warunków rozwoju fizycznego, umysłowego, emocjonalnego i społecznego, wyrównywanie ewentualnych braków i opóźnień w tym zakresie, przygotowanie dziecka do nauki w szkole oraz pomoc pracującym rodzicom w zapewnieniu dzieciom opieki wychowawczej”, ogarnia mnie wielki smutek. To wymysły dorosłych, którzy już dawno wyrzucili z siebie dziecko, których świat pożegnał się z bajką i zabawą, a od których tak wiele zależy w życiu malutkich pingwinków, którzy kiedyś też będą dorośli…
Jak mogę o takim miejscu, jak Akademia Pluszowych Misiów pisać urzędniczo – psychologicznym żargonem? Niech sobie te wszystkie edukacje siedzą cichutko w kąciku i robią swoje, a my wejdźmy w świat małych mebelków, niskich krzesełek, miękkich zabawek rozsypanych na dywanie, świat, w którym dorosły, z całym bagażem mądrości życiowych, trudami i radościami codzienności, zdejmuje buty i kuca, bo czuje się za duży :) Ręka bezwiednie sięga po najbliższy klocek, zaczyna go obracać w palcach, na twarzy pojawia się nostalgiczny uśmiech i gdyby było ciut więcej czasu, żeby nie to zebranie, narada… schodami, cichutko na pewno zszedłby konik na biegunach…

Tu cały świat koncentruje się na wysokości mniej więcej jednego metra – wszystkie plany (wejdę za chwilę do tego dużego, chyba żółtego pudła), marzenia (będę królewną), troski i radości (siusiu! a do pani Edytki tak daleko, oj, idzie do mnie, jak dobrze), problemy i odkrycia (mama dała kapcie na sznurówki… ale długie i poplątane… jak ten robak, którego wykopałem z tatą). Odkrywa się świat pełen zaskakujących zagadek – klej klei nie tylko papier, ale i stolik, i paluchy; zauważa innych w prywatnym świecie – on też rysuje tą kredką, dać, czy odebrać? Uczy bycia razem – z Olą za rączkę na spacer, bo jest mała, a ja duża!

Panie niby są duże, ale zupełnie oswojone, jedna mięciutka i lubi przytulać, druga z długimi włosami, jak królewna na obrazku, trzecia ma mnóstwo pomysłów i wszystko umie. Nigdy nie mówią, że nie maja czasu, żeby przyjść później. Uśmiechają się, biorą na ręce, jak człowiek zatęskni za mamą, pomagają jeść, myć rączki, pilnują cały dzień, w sali i na spacerze, żeby wszystko było dobrze, żeby stłuczone kolanka, żal i płacz trzymały się z daleka, pokonują każdego smoka. Nad największymi potworami panuje pan Dyrektor, duży, z wąsem, zawsze śmiejącymi się oczami, Największy Pluszowy Miś na świecie, który podgląd z monitoringu ma nawet w swoim telefonie – to dopiero wynalazek, cały dzień oglądać ten zaczarowany świat… Żadne narady i finanse niestraszne, jak ma się taki widok.

Taki świat zapamiętają nasze małe pingwinki, kiedy ruszą w duży świat. Nie wyrosną na człowieka, jak mówi powiedzenie, bo już są ludźmi, z całym bagażem dostępnych temu gatunkowi emocji i przeżyć. W swoim worku na kijku poniosą w dorosłość ciepło, radość, zabawę, beztroskę, wspomnienia, do których niejednokrotnie wrócą i będą one dla nich oparciem. Nigdy nie wyrzucą bajki z dziecinnego pokoju, bo kiedy na świecie zawierucha, cóż zostaje, jeśli nie bajka, pani z przedszkola i konik na biegunach?

Teraz jesteśmy już dorośli, Ty, ja... Mamy swoje światy, obowiązki. Jak nasze maluchy... Tylko one nie potrafią pracować, zarabiać pieniędzy, dotacje na przedszkola zostały obcięte... Nie może tak być, że obecni dorośli przyszłym dorosłym zabiorą wspomnienia, przeżycia, emocje, bo Fenicjanie z nudów wymyślili pieniądze. Ja szukam dotacji, grantów, piszę 2 projekty, mam trochę pomysłów, o których jeszcze Ci opowiem.
Uśmiechnij się, proszę :)