Inny Ktoś napisał kiedyś: tu emocja goni emocję... i spytał - kim jest ta kobieta??
Kiedyś byłam kimś innym. Mieć zawładnęło, Być schowało się w ciemny kąt, bo taka jest jego natura... Czasem wyglądało nieśmiało zza szafy, z komina, z mysiej dziury.. Patrzyłam w jego oczy i pęd hamował, lądowałam na chwilę. Potem wracałam do nieprzytomnego pędu wielkiego miasta. I zawsze marzyłam o Domu, bez sąsiadów, chodzących mi po głowie przez 10 pięter, potem tylko cztery... potem, w wynajętym domku, przechodzących przed oknem...
Takim na uboczu, z dala od rzeczywistości. Z przestrzenią wokół, horyzontem dalekim. Kilka lat temu zaryzykowałam. Trafiłam w środek wsi, malutkiej, sennej, z wszystkimi cudami i wszelkimi przywarami :)
Dom, już Ci to mówiłam, jest stary, wilgotny, remont wyje po kątach, okna się nie domykają, na strychu mieszkają wróble, sad starusieńki...ale... owoce mają taki smak, jaki zapamiętałam z dzieciństwa, śliwka to śliwka, sok spływa po palcach, czujesz jej konfiturową przyszłość, pachnie słońcem, dojrzałością najwspanialszą... Zapomniałam o chemii, opryskach, taśmach przylepnych, teraz wiem, że jeśli jest mała, a w środku siedzi robaczek, jest najlepsza... Bo robaczek nie ma świadomości cywilizacji i konieczności zysku, wybiera, co najlepsze :) Bez sensu? Czyżby? Nie mam nic wspólnego z tzw. ekologią, życiem blisko natury i innymi nowomodnymi cudami. Nagle znalazłam siebie. Nagle wróciłam do czegoś, co pewnie siedziało we mnie od lat, tylko starałam się to przykryć, schować... Okazało się, że prawdą jest, że gena nie da się wydłubać, jak mawia mój kuzyn. Moi dziadkowie mieli na Kresach wielki sad, to samo, co zastałam tu...
Dom jest we wsi, ale wielka, zielona brama, ze śladami serduszek, które narysowały dla mnie na niej dzieci, odcina mnie od całego świata, siedzę na dziwnej huśtawce i czytam, czytam... Spacer w polach, cisza, sypialka na gruntowej podłodze... pamiętasz? Opowiadałam Ci kiedyś o Anais, o jej domu, gdzie podłoga na gruncie sprawiła, że poczuła, jakby mogła zapuścić tu korzenie... Tak, nagle nieważne staje się tyle rzeczy, a widzisz to, czego do tej pory nie zauważałeś...
Twoje słowa sprawiły, że poczułam dosadniej trafność wyboru, który kiedyś dokonałam. Naprawdę. Nie znamy się, nie znam Thea, Starrego (chłopaki i wszyscy, którzy do mnie piszecie - uśmiechy), a słyszę od Was coś, czego nie słyszy się często od najbliższych... Co daje poczucie tego sensu, który nie wypływa z nas, a który dostajemy z zewnątrz. Tak samo ważny, tak samo określający nasze jestestwo.
Dziękuję....
Pako, cień Moniki i ja
za nami przestrzeń
czy naprawdę potrzebne są słowa??
kiedyś napisałam:
uśmiechy
... sprawdz, czy nie przeoczylas jakiegos serduszka na bramie..
OdpowiedzUsuńTheo
okazuje się, że mam fascynującą wadę wzroku... widzę wirtualne malowidła :) i ani myślę to korygować...
Usuńuśmiechy