Liczba wyświetleń

wtorek, 31 marca 2015

A tymczasem w rezerwacie....

... znalazłam UFO...
oni nie potrafią lądować....



Zenon, a wyczucie kompozycji :)


Są tacy, którzy odbierają mu w ogóle zdolność myślenia. Inni uważają, że jest zmyślny, bo biegnie za mną i głośno krzyczy, kiedy idę do lodówki. To pozory...
Mieszkam z nim i wiem, że nigdy nie jest niedopracowany, zawsze czysty, wręcz wylizany :), nie pozuje z profilu, bo pewnie któryś profil nie taki, a kto by spamiętał który, nie siada byle gdzie, a jak już usiądzie, zastyga bez ruchu, jak zawodowy model. To wszystko nic w obliczu wyczucia miejsca.... Żadnych przypadkowych układów przestrzennych, elementów scenografii, kątów padania światła..... Aż dziwne, że nie wziął ze sobą stosownej kolorystycznie książki, a może byłaby to manifestacja miałkości (miau - kości?), bo książki, moje, tak jak ja, najbardziej lubi w łóżku. Pod głową, jak poduszkę :) Koniecznie otwarte.




piątek, 20 marca 2015

Zaćmienie słońca...

wygląda tak :) :




choć niektórzy mówią, że tak

warto też zajrzeć tutaj, ale dopiero, jak się chłopaki obudzą :)



czwartek, 19 marca 2015

Zajrzyj tu do nas koniecznie :)


Nadchodzi.... czyli bajka z mchu i paproci

Pamiętasz? Pisałam kiedyś o Dove Stone w Yorkshire. Było tam zdjęcie z lasu:



Dziś rano poszłam do rezerwatu, pomalutku budzi się do życia, choć na razie widziałam więcej saren i zajęcy, niż florowatych :) Uderzyło mnie jednak coś innego... zobacz, proszę...


to rozumicki las, jeszcze bez widocznej ściółki, a jaki światowy :)

a dalej obiecane mchy, paprocie, widłaki, przylaszczka i huby












piątek, 13 marca 2015

Wybory sołtysa, dokończenie

No i mamy stare-nowe. Powiem Ci tylko, że to oznacza dalsze dolce far niente, wśród pięknych okoliczności przyrody :), z dala od świata, z wszystkim, co się z tym łączy. I jeszcze, że nie chowam się za wielką, żelazną bramą, od środowego wieczora zrobiłam już kilka ciekawych rzeczy, a teraz zobaczymy, co z tego wyniknie. Jeśli się uda, opowiem.
Nu, pagadi!, cytując klasyka :)

środa, 11 marca 2015

30 tysięcy...

Cena za rekordowego, 180 kilogramowego tuńczyka ?
Mieszkania  do wynajęcia w Gdańsku?
Nerki ????.....
A może chodzi o moment, w którym człowiek, wykorzystując szlaki natury, dotarł do Ameryki ?
Migracje  Japończyków?
Osób na Europejskim Spotkaniu Młodych ?

Nie... to Wy zajrzeliście do mnie już ponad 30 tysięcy razy. Dziękuję....

Miękko w środku człowieka, ciepły uśmiech, poczucie, że ktoś chce, bo przecież nie musi... Marysiowemu Sadowi też się udzieliło i wygląda teraz tak:






Wprawdzie Internet wykrzywił do granic wytrzymałości cięciwy relacje między ludźmi na osi czasu, 




ale dzięki Wam czuję się tak, jakbym napisała KSIĄŻKĘ, 
Uczucie - bezcenne...


wtorek, 10 marca 2015

Zagadka


Kim może być ta dziewczyna? Modelką? Celebrytką? Barbie??









odpowiedź tutaj i tutaj



 z cyklu:
"nie sądź książki po okładce"....

Wybory sołtysa, cd. odc.3 :)

  Powiem tak, nie zasłużyłam na tak wiele, po tylu latach, kiedy ludzie poznają się od podszewki, znają się z dobrych i złych stron, dostać coś takiego, to .... nogi się uginają, głowa pochyla i nie wiadomo, co powiedzieć...
  Chociaż, może po niedawnych Oskarach, powinnam powiedzieć raczej coś w stylu:
dziękuję mamie i tacie, mojemu kotu i psu (szloch)
mojej ekipie i znajomym, którzy pewnie są już pijani (to kwintesencja wypowiedzi reżysera nagrodzonej "Idy"...)
(majt statuetką) 
thank you!!!!

A całkiem serio, dziękuję Tobie i Zbyszkowi, że wytrzymujecie ze mną już tyle lat. Czułości



Halina M.
magister ekonomii
były: doradca podatkowy
obecnie: rehabilitant zwierząt
zam. .......

Rekomendacja
Grażynę poznałam niemalże przed trzydziestu laty. Połączyły nas więzy przyjaźni, a później i zawodowe. Mam więc pełne prawo powiedzieć, że ją dobrze znam.
Jej główne cechy:
  • osobiste: inteligencja, wszechstronność zainteresowań i wiedzy ogólnej, elokwencja, uczuciowość, barwność języka, lekkość pióra, duże poczucie humoru, opanowanie, wyrozumiałość, tolerancja;
  • w przyjaźni: wierność, niezawodność, dyskrecja, taktowność, lojalność;
  • w życiu zawodowym: otwarty umysł, pomysłowość, przedsiębiorczość, pełne zaangażowanie, uczciwość, pracowitość, rzetelność, wytrwałość, konsekwencja w działaniu, dokładność, lojalność;
  • w życiu społecznym: odpowiedzialność, empatia, wrażliwość na krzywdę każdej żywej istoty, patriotyzm połączony z uszanowaniem tradycji i kultury innych narodowości.

Grażyna jest wzorem aktywności na każdym z wymienionych obszarów życia. Będąc cudowną i wrażliwą obserwatorką życia społeczności, w której żyje, potrafi dostrzec nękające ją problemy i zaskakuje wspaniałymi pomysłami na ich usunięcie. Otwarta na wszystko co dobre. Troszczy się, by życie ludzi wokół niej było nie tylko coraz lżejsze, ale także coraz piękniejsze.
Większość z nas kieruje się w życiu wspaniałą zasadą: nie czyń drugiemu co tobie nie miłe, a w tym celu wystarczy po prostu nie robić nic, ale ludzie pokroju Grażynki starają się robić wszystko, by czynić drugiemu co im miłe.
Idąc do celu nie zraża się żadną przeszkodą. Często myślę, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Swym entuzjazmem potrafi pociągnąć innych do realizacji swych wspaniałych planów. Potrafi pokierować zespołem ludzi
i,  co nie bez znaczenia, potrafi pozyskać niezbędne środki finansowe.
Życie pokazało, że nawet w trakcie osobistych, życiowych „trzęsień ziemi” i choroby nigdy nie zamyka się na problemy innych, nie odtrąca niczyjej wyciągniętej o pomoc dłoni i nawet z własnej inicjatywy idzie
z pomocą. Nie znam drugiego tak twardego słabego człowieka.
Grażynka pełna życia, mocna choć „słaba kobieta” potrafi osiągnąć więcej niż niejeden pozbawiony inwencji, słaby choć „mocny mężczyzna”.

Można śmiało powierzyć swój los w jej ręce !

Halina M.

poniedziałek, 2 marca 2015

Wybory sołtysa, ciąg dalszy....

"Gdyby ludzie robili tylko to, co wydaje się możliwe, do dziś siedzieliby w jaskiniach"
Stanisław Lem

Blog posiada funkcję obserwacji komentarzy i haseł wprowadzanych w wyszukiwarkę. Oczywiście nie pokazuje, kto wyszukiwał :), a jedynie ilość wyszukań danego hasła. Najczęściej szukaliście "wybory sołtysa w gminie Kietrz", co kierowało Was również na mój blog, a następne w kolejności jest moje nazwisko i nazwa miejscowości... Do tego już trzeba mnie znać, przynajmniej po nazwisku, wnioskuję więc, że ciekawi są moi sąsiedzi :) 
Parę więc słów rozwijających wątek Grajki z Rozumic.
Nie wierzę, że się nie da, bo to dotyczy tylko trzaśnięcia drzwiami obrotowymi, choć moja siostra stwierdziła kiedyś, że widocznie nikt mnie jeszcze aż tak nie ... wyprowadził z równowagi :)
Nie da się tylko wtedy, jeśli nic się nie będzie robiło. Piszę właśnie Plan Odnowy Rozumic, oparty na Strategii Rozwoju Gminy. 

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCEQFjAA&url=http%3A%2F%2Fbip.kietrz.pl%2Fsystem%2Fobj%2F2501_122_zal.doc&ei=ZPvzVPerMoX9UpyTgYAP&usg=AFQjCNFyeq-1fjSmvWdkrhdzSYoJ6mz0Cw&sig2=54pOwjWPAiOrVTkoy-XqAQ

Czytam dokument nadrzędny i widzę, że w tak ważnej dla wsi debacie nie uczestniczył sołtys mojej wsi... Że sąsiednie wsie potrafiły wprowadzić do niego (dokumentu, nie sołtysa :)) duże inwestycje, małe sukcesiki i mam wrażenie, że jeśli to zrobiły, to będą robić wszystko, żeby jak najwięcej zrealizować. Wygląda na to, że w Rozumicach nic nie jest potrzebne, po co, skoro i tak się nie da, gmina nie da pieniędzy, po co próbować, jeśli nic z tego nie wyjdzie, lepiej usiąść wygodnie, napić się kawy/piwa i niech życie się toczy....
Czytam Diagnozę Lokalnych Zagrożeń Społecznych

http://bip.kietrz.pl/system/obj/2627_15._DIAGNOZA_LOKALNYCH_ZAGROZEN_SPOLECZNYCH_GMINA_KIETRZ_2011.pdf

i widzę zamkniętą świetlicę, zlikwidowane boisko, plac zabaw, na którym zabawki, nie dość, że krzywo, to jeszcze osadzone są na takiej wysokości, że muszę podskoczyć, żeby usiąść, ze ścieżkami wysypanymi zarośniętym tłuczniem (to od stłuczonych kolanek i buziaków dzieci...), czytam plakaty, zapraszające na festyny, imprezy, spotkania we wszystkich okolicznych wsiach, tylko nie w mojej. Widzę młodych ludzi, siedzących na przystanku autobusowym, bo nigdzie nie ma miejsca, żeby porozmawiać, nie mówiąc już o zorganizowaniu dla nich czegokolwiek.
Czytam mail od osoby kiedyś decydującej o wielu sprawach, która na moje pytanie, czemu każda propozycja zmian jest torpedowana, nawet nie rozważana i co właściwie chcemy we wsi zrobić, odpowiada: dzień papieski, dożynki.... rzeczy, które, może i miłe, ale nie zmieniające niczego, nie wnoszące rewolucji w nasze życie. Dla takich osób piastowane stanowisko jest sukcesem samo w sobie, nie możliwością działania, za które, podkreślając jego wagę i bezinteresowność, dziękuje mi w następnym mailu... I nie jest to bynajmniej mój fan :)
Widzę skrzynki z pelargoniami na mostkach i uśmiecham się, bo słyszę, jak lata temu, kiedy na zebraniu zaproponowałam ich powieszenie, usłyszałam, że to jest wieś, nie miasto, z którego przyjechałam, że zostaną zniszczone, wrzucone do rzeki... potem słyszę tę samą osobę, chwalącą się pomysłem powieszenia skrzynek na balustradach... Dla mnie istotne jest, że są, obojętnie kto przypisuje sobie zasługę i, jak w wielu innych rzeczach, zrobionych przez kogoś, wypina pierś po order...
Widzę też, w jakim stanie są te balustrady, pokrzywione, odrapane...
Widać tak wada wzroku :) I chyba nie tylko, bo nie dość, że widzę, to jeszcze słyszę :))
"Nie chcę się już w nic angażować, bo jak kiedyś coś zrobiłem, to pół wsi gadało, że się na tym obłowiłem"
"Niech pani da spokój, nalata się pani, podenerwuje, a i tak nic pani nie osiągnie, kiedyś coś zrobiłem, do dziś jest, a dowiedziałem się, że dzięki temu zrobiłem remont domu"
"Wie pani, co on o pani mówi... obiecał, że panią w gminie załatwi..."
ale słyszę również, że "trzeba wiedzieć, że nie mieści się w głowie, ile rzeczy trzeba mieć w d...ie, ale jak się człowiek zatnie, to zrobi bardzo dużo" i tego się będę trzymać.
Otóż mam przewrotną naturę, jeśli przez prawie rok prowadziłam rozmowy z kancelarią Prezydenta Polski o patronacie nad międzynarodowym sympozjum naukowym w Rozumicach, w którym wziął udział jej przedstawiciel:
http://www.prezydent.pl/archiwum/archiwum-aktualnosci/rok-2009/art,52,639,sympozjum-nt-historii-gornego-slaska-i-dziejow-ziemi-glubczyckiej.html
(co niektórzy przedstawiają jako swój osobisty sukces:)), projekty napisane przeze mnie zaowocowały w ubiegłym roku grantami w wysokości 21 tysięcy złotych, prawie rok prowadziłam zajęcia dla dzieci (BEZPŁATNE I BEZPŁATNIE), których część teatralną prowadziła pani instruktor gier dramatycznych z Warszawy (BEZPŁATNIE), ściągnęłam burmistrzów, komendanta Straży Miejskiej , starostę powiatowego i dwóch profesorów (BEZPŁATNIE)
do czytania dzieciom bajek na trawniku pośrodku wsi, pisałam projekty grantowe, które osoba władna składała bez kompletu wymaganych dokumentów, a mimo to, mój projekt placu zabaw zrobił furorę w urzędzie, pisałam pismo w sprawie bezpłatnych przejazdów dzieci do szkoły i przywrócenia obwodu szkolnego, w moim sadzie, z drużyną rekonstrukcji historycznych Belemnit, świętowaliśmy, z wieloma mieszkańcami, 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem
http://www.powglubczyce.fora.pl/powiat-glubczycki,22/druzyna-wojow-slowianskich-i-polskomorawskich-belemnit,2467.html
(Marysiowy Sad to imię mojego domu, choć Grajka powinna mieć raczej Grajdołek :)), a wojowie uczestniczyli też w sympozjum (lipiec 2009)
http://srh-silesia.pl/actions.php?lang=pl
i parę pomniejszych (m.in. bezpośrednia pomoc konkretnym osobom, przede wszystkim w załatwianiu spraw urzędowych), jako osoba całkowicie prywatna, bez możliwości, jakie daje bycie sołtysem, to złe słowa nie wyhamują moich pomysłów na poprawienie naszego życia i prób ich realizacji. Zewnętrzna siłownia, boisko, zimą lodowisko, letnie festyny, kino pod chmurką, ciekawi ludzie, kursy i staże zawodowe, naprawa nie tylko zniszczonych mostków, wielu innych spraw mieszkańców, nie są tylko pobożnymi życzeniami. Da się, trzeba tylko chcieć. Piastowanie funkcji społecznej nie jest dla mnie sztuką dla sztuki, jest obowiązkiem wykorzystania każdej możliwości, która poprawi życie w miejscu, w którym teraz my żyjemy. Teraz my, bo najstarszy ślad pobytu człowieka w dzisiejszych Rozumicach pochodzi sprzed 500 tysięcy lat....Pięciuset, to nie błąd...
Wybierzecie Państwo sołtysa, którego będziecie chcieli, to prawo demokracji, ale kandydowanie nie jest grzechem śmiertelnym, Wasz wybór, jakikolwiek by nie był, przyjmę z pokorą. 
A na koniec tekst, który od lat czytam, kiedy potrzebny mi jest spokój i rozjaśnienie celu mojego życia, nie chcę być tylko przekaźnikiem genów, choć akurat to wyszło mi wspaniale :)
http://www.fuw.edu.pl/~jziel/dezyderata.html
i mimo wszystko, z cała ułomnością natury ludzkiej, staram się praktykować, czego i Państwu życzę. 
Serdecznie pozdrawiam :)

2