Liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 marca 2015

Wybory sołtysa, ciąg dalszy....

"Gdyby ludzie robili tylko to, co wydaje się możliwe, do dziś siedzieliby w jaskiniach"
Stanisław Lem

Blog posiada funkcję obserwacji komentarzy i haseł wprowadzanych w wyszukiwarkę. Oczywiście nie pokazuje, kto wyszukiwał :), a jedynie ilość wyszukań danego hasła. Najczęściej szukaliście "wybory sołtysa w gminie Kietrz", co kierowało Was również na mój blog, a następne w kolejności jest moje nazwisko i nazwa miejscowości... Do tego już trzeba mnie znać, przynajmniej po nazwisku, wnioskuję więc, że ciekawi są moi sąsiedzi :) 
Parę więc słów rozwijających wątek Grajki z Rozumic.
Nie wierzę, że się nie da, bo to dotyczy tylko trzaśnięcia drzwiami obrotowymi, choć moja siostra stwierdziła kiedyś, że widocznie nikt mnie jeszcze aż tak nie ... wyprowadził z równowagi :)
Nie da się tylko wtedy, jeśli nic się nie będzie robiło. Piszę właśnie Plan Odnowy Rozumic, oparty na Strategii Rozwoju Gminy. 

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCEQFjAA&url=http%3A%2F%2Fbip.kietrz.pl%2Fsystem%2Fobj%2F2501_122_zal.doc&ei=ZPvzVPerMoX9UpyTgYAP&usg=AFQjCNFyeq-1fjSmvWdkrhdzSYoJ6mz0Cw&sig2=54pOwjWPAiOrVTkoy-XqAQ

Czytam dokument nadrzędny i widzę, że w tak ważnej dla wsi debacie nie uczestniczył sołtys mojej wsi... Że sąsiednie wsie potrafiły wprowadzić do niego (dokumentu, nie sołtysa :)) duże inwestycje, małe sukcesiki i mam wrażenie, że jeśli to zrobiły, to będą robić wszystko, żeby jak najwięcej zrealizować. Wygląda na to, że w Rozumicach nic nie jest potrzebne, po co, skoro i tak się nie da, gmina nie da pieniędzy, po co próbować, jeśli nic z tego nie wyjdzie, lepiej usiąść wygodnie, napić się kawy/piwa i niech życie się toczy....
Czytam Diagnozę Lokalnych Zagrożeń Społecznych

http://bip.kietrz.pl/system/obj/2627_15._DIAGNOZA_LOKALNYCH_ZAGROZEN_SPOLECZNYCH_GMINA_KIETRZ_2011.pdf

i widzę zamkniętą świetlicę, zlikwidowane boisko, plac zabaw, na którym zabawki, nie dość, że krzywo, to jeszcze osadzone są na takiej wysokości, że muszę podskoczyć, żeby usiąść, ze ścieżkami wysypanymi zarośniętym tłuczniem (to od stłuczonych kolanek i buziaków dzieci...), czytam plakaty, zapraszające na festyny, imprezy, spotkania we wszystkich okolicznych wsiach, tylko nie w mojej. Widzę młodych ludzi, siedzących na przystanku autobusowym, bo nigdzie nie ma miejsca, żeby porozmawiać, nie mówiąc już o zorganizowaniu dla nich czegokolwiek.
Czytam mail od osoby kiedyś decydującej o wielu sprawach, która na moje pytanie, czemu każda propozycja zmian jest torpedowana, nawet nie rozważana i co właściwie chcemy we wsi zrobić, odpowiada: dzień papieski, dożynki.... rzeczy, które, może i miłe, ale nie zmieniające niczego, nie wnoszące rewolucji w nasze życie. Dla takich osób piastowane stanowisko jest sukcesem samo w sobie, nie możliwością działania, za które, podkreślając jego wagę i bezinteresowność, dziękuje mi w następnym mailu... I nie jest to bynajmniej mój fan :)
Widzę skrzynki z pelargoniami na mostkach i uśmiecham się, bo słyszę, jak lata temu, kiedy na zebraniu zaproponowałam ich powieszenie, usłyszałam, że to jest wieś, nie miasto, z którego przyjechałam, że zostaną zniszczone, wrzucone do rzeki... potem słyszę tę samą osobę, chwalącą się pomysłem powieszenia skrzynek na balustradach... Dla mnie istotne jest, że są, obojętnie kto przypisuje sobie zasługę i, jak w wielu innych rzeczach, zrobionych przez kogoś, wypina pierś po order...
Widzę też, w jakim stanie są te balustrady, pokrzywione, odrapane...
Widać tak wada wzroku :) I chyba nie tylko, bo nie dość, że widzę, to jeszcze słyszę :))
"Nie chcę się już w nic angażować, bo jak kiedyś coś zrobiłem, to pół wsi gadało, że się na tym obłowiłem"
"Niech pani da spokój, nalata się pani, podenerwuje, a i tak nic pani nie osiągnie, kiedyś coś zrobiłem, do dziś jest, a dowiedziałem się, że dzięki temu zrobiłem remont domu"
"Wie pani, co on o pani mówi... obiecał, że panią w gminie załatwi..."
ale słyszę również, że "trzeba wiedzieć, że nie mieści się w głowie, ile rzeczy trzeba mieć w d...ie, ale jak się człowiek zatnie, to zrobi bardzo dużo" i tego się będę trzymać.
Otóż mam przewrotną naturę, jeśli przez prawie rok prowadziłam rozmowy z kancelarią Prezydenta Polski o patronacie nad międzynarodowym sympozjum naukowym w Rozumicach, w którym wziął udział jej przedstawiciel:
http://www.prezydent.pl/archiwum/archiwum-aktualnosci/rok-2009/art,52,639,sympozjum-nt-historii-gornego-slaska-i-dziejow-ziemi-glubczyckiej.html
(co niektórzy przedstawiają jako swój osobisty sukces:)), projekty napisane przeze mnie zaowocowały w ubiegłym roku grantami w wysokości 21 tysięcy złotych, prawie rok prowadziłam zajęcia dla dzieci (BEZPŁATNE I BEZPŁATNIE), których część teatralną prowadziła pani instruktor gier dramatycznych z Warszawy (BEZPŁATNIE), ściągnęłam burmistrzów, komendanta Straży Miejskiej , starostę powiatowego i dwóch profesorów (BEZPŁATNIE)
do czytania dzieciom bajek na trawniku pośrodku wsi, pisałam projekty grantowe, które osoba władna składała bez kompletu wymaganych dokumentów, a mimo to, mój projekt placu zabaw zrobił furorę w urzędzie, pisałam pismo w sprawie bezpłatnych przejazdów dzieci do szkoły i przywrócenia obwodu szkolnego, w moim sadzie, z drużyną rekonstrukcji historycznych Belemnit, świętowaliśmy, z wieloma mieszkańcami, 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem
http://www.powglubczyce.fora.pl/powiat-glubczycki,22/druzyna-wojow-slowianskich-i-polskomorawskich-belemnit,2467.html
(Marysiowy Sad to imię mojego domu, choć Grajka powinna mieć raczej Grajdołek :)), a wojowie uczestniczyli też w sympozjum (lipiec 2009)
http://srh-silesia.pl/actions.php?lang=pl
i parę pomniejszych (m.in. bezpośrednia pomoc konkretnym osobom, przede wszystkim w załatwianiu spraw urzędowych), jako osoba całkowicie prywatna, bez możliwości, jakie daje bycie sołtysem, to złe słowa nie wyhamują moich pomysłów na poprawienie naszego życia i prób ich realizacji. Zewnętrzna siłownia, boisko, zimą lodowisko, letnie festyny, kino pod chmurką, ciekawi ludzie, kursy i staże zawodowe, naprawa nie tylko zniszczonych mostków, wielu innych spraw mieszkańców, nie są tylko pobożnymi życzeniami. Da się, trzeba tylko chcieć. Piastowanie funkcji społecznej nie jest dla mnie sztuką dla sztuki, jest obowiązkiem wykorzystania każdej możliwości, która poprawi życie w miejscu, w którym teraz my żyjemy. Teraz my, bo najstarszy ślad pobytu człowieka w dzisiejszych Rozumicach pochodzi sprzed 500 tysięcy lat....Pięciuset, to nie błąd...
Wybierzecie Państwo sołtysa, którego będziecie chcieli, to prawo demokracji, ale kandydowanie nie jest grzechem śmiertelnym, Wasz wybór, jakikolwiek by nie był, przyjmę z pokorą. 
A na koniec tekst, który od lat czytam, kiedy potrzebny mi jest spokój i rozjaśnienie celu mojego życia, nie chcę być tylko przekaźnikiem genów, choć akurat to wyszło mi wspaniale :)
http://www.fuw.edu.pl/~jziel/dezyderata.html
i mimo wszystko, z cała ułomnością natury ludzkiej, staram się praktykować, czego i Państwu życzę. 
Serdecznie pozdrawiam :)

2

2 komentarze:

  1. Zycze Rozumicom dobrego wyboru, niewatpliwie takim jestes!!

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :)
    daaawno cię tu nie było... i chyba nie tylko tu. dobrze, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń