Jestem w miejscu, z ktorego to swieto sie wywodzi. Sklepy, wystawy, ulice pelne sa szkieletow, wampirow, diablow, slodycze upiorne i dynia na oknie czekaja na dzieci, choc wolalabym je zaskoczyc i zazadac psikusa :)
Tu mi nie przeszkadza, nie jest z mojej bajki, jak caly ten swiat, ale jest czescia tej rzeczywistosci, tradycji i przeszlosci. Swiatem staroceltyckim. W domu to co innego. Ciagle nie umiem pojac, dlaczego tak latwo rezygnujemy ze swojej tradycji, przyjmujac kulturowo obce zachowania. Walentynki w srodku mroznej zimy, a nie Noc Swietojanska w czerwcu. Opowiadalam ci, ze w Rozumicach po raz pierwszy widzialam tej nocy robaczki swietojanskie? Lata ich kilka milionow, swieca swoimi magicznymi latarenkami, szukajac tej jedynej. Kolo 22-giej lapalysmy je z Misia, okazalo sie, ze to zwykly, maly chrzaszcz, mala byla rozczarowana, patrzyla z obrzydzeniem. Powiedzialam jej wtedy, ze tak juz w zyciu jest, to, co niepozorne i brzydkie, moze sie okazac piekne i magiczne, bo ma ukryty blask...
Halloween zamiast Dziadow. A przeciez to staroslowianska tradycja. Tak podobny kontakt z zaswiatami... Obchodzone bylo 2 razy w roku, w okolicy 2 maja i 2 listopada. Pierwsze, wiosenne, czcilo zaswiaty gorne, bedace we wladaniu bostw niebianskich. Drugie, zaswiaty dolne, w czasie ktorego przywolywano dusze zmarlych i zaopatrywano je na dalsza droge. Zostawiano na noc uchylone drzwi i furtki, zeby duszyczki trafily pod dach. W nocy, z pierwszego na drugiego listopada, odbywala sie uczta Dziadowska, zwana tez uczta kozla, prowodyrem byl geslarz i czlowiek w rogatej masce. W uczcie brali udzial tylko zebracy i starcy, ktorzy jedna noga byli juz w zaswiatach. Dziadowie imiennie wzywali duchy, ktore zywi zaopatrywali na dalsza droge z dolnych zaswiatow do gornych, zwanych Wyrajem. Zywi nie brali udzialu w przygotowanej przez siebie uczcie, o zachodzie slonca zas palili za to ognie na grobach, zeby dusza wraz z dymem i sloncem mogla udac sie do Wyraju. Dzis mamy znicze i swiece... Do dzis nad cyganskimi grobami w miescie, w ktorym wyroslam, urzadzane sa uczty, w czasie ktorych zywi dziela sie jedzeniem i piciem ze zmarlym, kruszac na grob chleb, polewajac wodka...To swieto, w ktorym granica miedzy zyciem i smiercia jest najciensza, kiedy zywi i umarli sa wspolna czescia wiecznego Swietowitu.
Kult zmarlych istnial zawsze, w kazdej kulturze. Przyjecie chrzescijanstwa zmienilo troche obyczaje, z czesci rezygnujac, czesc przyjmujac. Dzisiejszym odpowiednikiem Dziadow sa Zaduszki, kiedy modlimy sie za-dusze przebywajace w czysccu. Zapoczatkowal je opat Odylon w 998 roku. W 1915 roku papiez Benedykt XV zezwolil, zeby kazdy ksiadz mogl odprawic tego dnia 3 msze: z polecenia wiernych, za dusze zmarlych i wedlug intencji papieza.
Dzis w wielu miastach odbywaja sie Noce Swietych, w czasie ktorych wierni gromadza sie w kosciolach wieczorem, czuwajac przy relikwiach i odprawiajac modly, a coraz czesciej przechodzac tez w procesjach, ktorych poczatek tez siega czasow staroslowianskich.
Dzis w wielu miastach odbywaja sie Noce Swietych, w czasie ktorych wierni gromadza sie w kosciolach wieczorem, czuwajac przy relikwiach i odprawiajac modly, a coraz czesciej przechodzac tez w procesjach, ktorych poczatek tez siega czasow staroslowianskich.
I jeszcze jedno. Zapomnij, prosze, o Swiecie Zmarlych... To nazwa wprowadzona wtedy, co nasza era. Nie ma czegos takiego, to proba laicyzacji rzeczy odwiecznie swietych. A ze zwyczajow anglosaskich wez lepiej przed- i po Chrystusie, bo to jest ta magiczna cezura, dzielaca wieki w roku zerowym....