Liczba wyświetleń

niedziela, 7 października 2012

mężczyzna

Wysoki, szczupły, z resztkami przeszłej urody. Opowiada, że kiedyś był kimś. Kierownicze stanowisko, specjalista w swojej branży. Młoda żona, dwójka dzieci, dziś już dorosłych. Odeszła od niego z jego kolegą.  Sam starał się poskładać swoje życie na nowo. Kolejna kobieta i kolejna porażka. Od tego czasu jest sam. Całe lata sam. Zachorował, stracił pracę, renta koło czterdziestki i kompletne załamanie. Mówi, że nagle stał się niepotrzebny, zbędny, odtrącony nawet przez rodzinę. Nikt do niego nie dzwoni, nie przyjeżdża. W szpitalu jest dwunasty raz. Chodzi na lekko ugiętych nogach, szura klapkami, przez ramię zawsze  ma przewieszoną skórzaną torbę. Wielki łowczy. Poluje na jedzenie, słodycze, papierosy i niedopałki. Jest słaby, nauczył się, że krzykiem i przekleństwami można odsunąć od siebie zło i wyzyskiwaczy, którzy wyciągają mu z torby cokolwiek, kiedy tylko przyśnie na krześle. W każdy piątek czeka na brata, który powinien zabrać go na popiątek do domu, brat nie przyjeżdża, łowczy płacze...
Krzyknął i na mnie, tak prewencyjnie... Położyłam palec na ustach i szepnęłam: ciiii...nie krzycz. Zamilkł zdumiony, zdziwiony, że małe coś jest tak odważne :) potem mi to powiedział
Teraz mówi do mnie złotko, czasem pyta, czy może dotknąć moich włosów, bo są długie i miękkie. Opowiada, pyta. Jest oczytany, ma szeroką wiedzę o wszystkim. Lubię go słuchać, a on mówi, że już dawno nikomu nie ufał, a ja to przełamałam. Poprosiłam, żeby nie klął w mojej obecności i nawet, jak mu wyskoczy jakieś paskudztwo, natychmiast całuje mnie w rękę i przeprasza. Innym zwraca uwagę, że przy mnie nie wolno, że dla kobiety trzeba mieć szacunek.
Inny świat, inne wartości, potrzeby, priorytety. Dla mnie kolejna szkoła życia, kolejny sposób patrzenia, pojmowania, czucia. Kolejne doświadczenie poszerzające horyzonty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz