Liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 listopada 2012

stare kino

Ktoś kiedyś powiedział, że świat składa się z garstki faktów i całego bezmiaru możliwości, to moja wizja świata. Składam piękne chwile, obrazy, dźwięki w swój świat, to moje skarby. Jedyne fakty, w które mogę uwierzyć, wiesz, teraz budowanie zacznę od dymu z komina, to najtrwalsza konstrukcja. 
A w miasteczku małe kino, tęskniące za pianinem, widownią, zgaszonym światłem...z drobinkami kurzu, unoszącymi się w snopie światła z projektora, zapachem celuloidowej projekcji...porzucone, oszukane, magiczne... dawno temu, pod koniec studiów, któryś z wykładowców zapytał, co chcielibyśmy w życiu robić. Większość chciała robić filmy, ktoś nawet w Hollywood, ja chciałam mieć kino. Z galerią, spotkaniami autorskimi, przeglądami, takie kino, jakie miałam na wydziale, gdzie na sali siedziałam z filiżanką kawy, albo talerzykiem z kolacją. Kocham kino, ale nie lubię rozbierania filmów na drobne kawałeczki, choć potrafię to robić, chłonę film atawistycznie, całą powierzchnią ciała, wszystkimi zmysłami. Tak niewiele jest fimów pięknych, scen zapadających w najgłębsze czeluści duszy...wyśmiali mnie wtedy, pomysł był egzotyczny i nierealny, a przede wszystkim precedensowy, a to zawsze budzi opór. Dziś jest trywialny, kinoteatrów, współczesnych nickelodeonów (wartych ciut więcej, niż nickel...) jest mnóstwo.  I coraz trudniej znaleźć wśród nich to, co kiedyś było kinem, a nie komercyjną fabryką obrazu. Gdzie znajdziesz miejsce, w którym zobaczysz przedwojenne polskie filmy? Gdzie oglądać światową klasykę? Nawet na płytach ciężko kupić... Kolejna sztuka sprowadzona do parteru... Kolejny brak punktów odniesienia, bo nie znamy przeszłości.. 
Kiedy weszłam pierwszy raz na moje podwórko i weszłam do stodoły, zachwyciła mnie perspektywicznie :) Misia chciała tam wpuścić żyrafy, które noszą się na barana, a ja wstawić drewniane ławki, stare krzesła i fotele z podnóżkami z drewnianych pni, projektor, wielki stół z kwaśnym mlekiem i kompotem z owoców z sadu, placek drożdżowy z kruszonką i oglądać, oglądać... kino w stodole :) moje własne... Da Bóg, kiedyś się ziści, zaproszę cię wtedy na filmy z Mae West - "nosi pan w kieszeni rewolwer, czy aż tak się panu podobam?" tekst z "Lady Lou" z 1933r. i opowiem, czemu najpiękniejszą linią łączącą 2 punkty jest linia falista :) I jak to się stało, że zdjęcie w tańcu jednej, długiej rękawiczki w zmysłowym tańcu, działało na wyobraźnię bardziej, niż dzisiejsza nagość na ekranie. Pokażę ci najpiękniejsze pin-up girls i zrozumiesz, o co w tym chodziło. Albo scenę, w której Clark Gable zdejmuje koszulę pokazując nagi tors, co w rzeczywistym świecie doprowadziło do upadku firmy, zajmujące się produkcją i sprzedażą ... podkoszulków... 
A potem dostaniesz śpiewnik z tekstami ze starych, polskich filmów i obiecuję, że cię to zachwyci... A może konkurs na najciekawszą interpretację "Miłość ci wszystko wybaczy" Ordonówny... wiesz, z jakiego to filmu?
Wiesz, jest takie kino w Atlancie, które ma w repertuarze tylko jeden film... "Przeminęło z wiatrem", który grany jest od czasu premiery :) i świetnie działa do dziś... A co powiesz o filmie o jego realizacji? Dziś nigdy by nie powstał....
Chciałabym, żeby to było już, choć, jak zwykle, lubię równie mocno gonić króliczka, jak złapać go :)
Uśmiecham się do ciebie niewinnie prowokująco i tajemniczo :)



fourwallaxy.blogspot.com

niewinna prowokacja...


ukryta tajemnica  

5 komentarzy:

  1. Po niedawnym wypadzie do kina na Pana Tadeusza z 1928 roku, po prostu na całego zakochałam się w starym kinie i marzę, by mieć do niego większy dostęp, by na przykład częściej pojawiały się zrekonstruowane re-premiery, by było kino bliżej mojego miejsca zamieszkania.
    Jak napisałam niedawno, życzę Ci spełnienia marzeń, one naprawdę dodają nam skrzydeł do działania, nawet jeśli chwilowo, nie widzimy możliwości ich spełnienia. Jednak pokora, wiara i nadzieja czyni cuda z naszym samopoczuciem.
    Pozdrowienia serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pokora, wiara, nadzieja i miłość do tych ulotnych chwil, mam nadzieję ziszczą ten szalony pomysł :) pojechałaś do wrocławia, może uda ci się wpaść też do mojego kina w stodole, a ja wtedy postaram się, żebyś zachwyciła się przynajmniej tak samo :)
    serdeczności i dziękuję za dobre słowo

    OdpowiedzUsuń
  3. oł yeah...!!! marzenie! ja chcę..!!! ( i jestem pewna że wielu innych też...) Nie pozwól czekać zbyt długo.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, wierz mi, chciałabym już dziś :) jeden raz zdarzył się taki bajeczny wieczór, kiedy oglądaliśmy w większym gronie filmy na zewnętrznej ścianie stodoły, siedząc na podwórku, rozmawiając i śmiejąc się... wtedy uwierzyłam, że to nie jest aż tak nierealne :) i baaardzo mi się to podobało. prowizorka, z pożyczonym projektorem, ale udało się. prawie aż do rana. może latem jakaś powtórka się uda?
    uśmiechy

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałem Twój wpis i nabrałem ochoty na "Cinema Paradiso", dokładnie ten sam klimat :)

    OdpowiedzUsuń