Liczba wyświetleń

sobota, 14 czerwca 2014

Latawica, czyli jak wygladaja chmury od gory

Nie lubie czynnosci obcych naturze czlowieka, na przyklad latania. Coz ze mnie za muchowka, albo jakas inna blonkoskrzydla... Gdyby czlowiek mial latac, rodzilby sie ze skrzydelkami. I nijak nie przekladam tego na kolka, zeby jezdzic. Jestem okrutnie przyziemna, normalnie jakis Anteusz byl moim dalekim przodkiem. Start i ladowanie to jakis koszmar, przeciazenie, zjezdzalnia, ktorej nie znosze, swiadomosc, ze koniec, nogi juz nie dotykaja matki-ziemi... A potem...coz to za filozofia zrobic scenografie do kosmicznej bajki, jak sie raz tam bylo? Juz nie czuje ruchu, pedu nieprzytomnego, chmury przesuwaja sie tak wolno, jakby nie robily tego wcale. Wtedy snie, ze ...latam. Ale bez tej kupy zelaza, tych wszystkich trybikow, ktore zyja wlasnym zyciem (szef bezpieczenstwa NASA powiedzial kiedys, ze jesli Apollo sklada sie z ponad 5 mln. czesci, to 99% sprawnosci oznacza ponad 5000 mozliwych awarii...), tylko tak ot, zwyczajnie, sama...





troche "Neverending story"


to nie brudna szyba :) to wiatraki


koniec Kanalu, poczatek Wlk.Brytanii
ziemia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz