Liczba wyświetleń

środa, 27 czerwca 2012

domek z woalką

Dom jest stary, zbudowany w 19 wieku, bardzo prosi się o remont, ale na to jeszcze czas... Na razie zbieram starocie, ze starych szuflad zrobiłam wiszące szafki, ich komoda już dawno nie istnieje, zostały tylko one, cień dawnych dni. W miejscu, w którym tyle jest do zrobienia, które dopiero staje się domem, muszę mieć punkty odniesienia, dopieszczone, skończone, nawet, jeśli to tylko meble i drobiazgi, ustawione w ciągle jeszcze obcym miejscu. Ten dom to dawny sen, wydawało się, że nigdy mnie tu nie będzie, że zawsze będę tylko śnić. A teraz jest... Wiem, że nie będzie mu łatwo stać się domem... Wiesz, Anglicy mają dwa określenia domu - home i house, jeden to dom, który mamy w sercu, dom rodzinny, ludzie, radości i smutki, które łączą, tworzą ciągłość, sens, a drugi to tylko budynek, który ewentualnie stanie się domem. Moim domem do dziś pozostaje mieszkanie dziadków. To najwcześniejsze wspomnienia, mnóstwo ludzi, wydarzeń, sytuacji, wspomnienia z żabiej perspektywy :)
Dom, w którym byli rodzice, dziadkowie, bracia mamy, a po prawie ośmiu latach bycia jedynym dzieckiem w tym towarzystwie pojawiła się jeszcze moja siostra. Kaflowe piece, mróz, malujący przedziwne kwiaty na oknach, kilim na ścianie, wielka sypialnia dziadków, mały, zielony piec w naszym pokoju, wysoki próg w połowie korytarza, z którego nie wolno mi było schodzić, kiedy mama z babcią robiły pranie. Gotowały je w wielkim garze, który nosiły z kuchni do łazienki, siedziałam na progu i jedną nogą dotykałam podłogi poniżej, oczekując zapowiedzianej katastrofy :)
Pewnie dlatego mój dom nie lubi rzeczy nowych, woli przygarniać starocie, zdobywane w różny sposób, przywleczone ze śmietnika, ze złomowiska.... Teraz już umiem im pomóc, zaprzyjaźnić się, może kiedyś zrozumiem ich opowieści :)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz