Był taki czas, kiedy dziecię weszło w wiek chmurny i durny, obrażało się o wszystko, stale było na nie. Oj, ciężki czas, doskonała próbka naszego rodzicielstwa :)
Dziecię nazwane zostało Kataryną, bo jak nakręcona... i tak dalej. W sklepie w zabawkami, do którego udało nam się dotrzeć w czasie większych zakupów, bez dziecięcia (dziadkowie mieli to szczęście) dopadliśmy Ją. Zakupiona natychmiast, bez najmniejszego namysłu, zapakowana gustownie. Wręczona Katarynie, jako odnaleziona po srebrnej łyżeczce z monogramem, siostra bliźniaczka....odpakowała.... kamikadze, boski wiatr... wtedy dotarło do nas, kim może być Kataryna :)
Dziś to definicja siły magicznej bez kręgosłupa moralnego, wyglądająca - wg Anki krakowianki - jakby popełniała seppuku.
Może nie warto czuć się aż tak magicznym ludem????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz