Wąsaty posłaniec z chudym pomocnikiem weszli do domu, kiedy służąca przygotowywała poranne wafle. Matka, w czarnej, szeleszczącej sukni, podtrzymując wiszący u paska pęk kluczy, wskazała im miejsce, w którym ostrożnie postawili ciężki kufer. Ściskając czapki w ręku, nieśmiało rozejrzeli się wokół, czekając na monetę. Ściany od dawna niemalowane, meble marzące o nowych obiciach, stolik na pocztę, pełen nieotwartych listów z nagłówkami sklepów i magazynów. Wazony za to pełne były róż, a na małej komodzie stał bukiecik frezji. Na piętrze rozległy się szybkie kroki bosych stóp. Matka wręczyła posłańcom napiwek i wskazała drzwi.
Mamo....
Spłoszone spojrzenie, niema prośba i świadomość nieodwracalnego.
Zrezygnowana uchyliła ciężkie wieko. Matka, jak czarny ptak przeznaczenia, patrzyła na nią wyczekująco.
"Najpiękniejszej, w dniu ślubu naszego..."
Wśród trocin odnajdywała kruche spodeczki, delikatne filiżanki, cukiernicę, mlecznik... kształty i barwy nieuchronnego.
Następnego poranka obudził ją cichy stukot jego laseczki i zapach świeżo parzonej kawy. Usiadła wśród koronek, odziana we wspomnienie dziewiczej bieli. Z purpurą na policzkach wzięła z jego rąk filiżankę, bojąc się spojrzeć mu w twarz. Trzymała gorącą, pachnącą kruchość i czuła na sobie jego wzrok, ciepły miłosnymi wspomnieniami i słodką niewiarą. Kiedy przechyliła filiżankę ostatni raz, na jej dnie zobaczyła swoją podobiznę. Spojrzała na niego pytająco, jego oczy obiecały jej wieczną młodość.
I nastały dni lęku, strachu, wybuchów, ucieczek, ognia i syren. Tęsknoty za utraconym, topionej w resztach niestosownej delikatności.
Nadeszła jesień. Pomarszczone dłonie zawiały każdą ocalałą część serwisu w szary papier, układały ostrożnie w tekturowym pudle. Na podłodze leżał przygotowany motek sznura i nożyczki. Ostatni raz spojrzała na wytłoczony na dnie portret... najpiękniejszej, w dniu ślubu naszego.... Roztrzęsione ręce ostatni raz nalały herbaty, a każdy łyk przypominał nieziszczoną obietnicę nieśmiertelności, ożywiał krew, budził obrazy w kolorach sepii. Starannie umieściła w pudle ostatnią filiżankę i bilecik z dedykacją. Jej oczy były suche.
Za otrzymane od handlarza monety kupiła bilet do ostatnich, spokojnych dni.
Dzwonek zadźwięczał, kiedy wychodziła spod prysznica. Kurier postawił paczkę na szafce, obok przygotowanych już kluczy, kluczyków do samochodu i torby z dokumentami. Pokwitowała odbiór i otworzyła przyklejoną na wierzchu kopertę:
"Znalazłem to w zapomnianym antykwariacie. Zostało tego niewiele, ale kiedy popatrzysz pod światło, zobaczysz na dnie portret pięknej dziewczyny. Porównałem z Twoją ostatnią fotografią - niebywałe, jak jesteście podobne! Pomyślałem, że wspaniale byłoby podać ci o świcie kawę w filiżance pełnej westchnień, marzeń i wspomnień, jak ten ktoś, prawie 100 lat temu, sądząc z bilecika. Na pewno jest w nich jeszcze miejsce na nasze życie. Kocham cię, moja - od jutra - najpiękniejsza żono".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz