Dwóch
młodych chłopaków ze starej fotografii, zginęło w czasie I
wojny.
Front
II wojny światowej dotarł do Rozumic w 1945r. I przechodził przez
wieś 4 razy. Kiedy spadły bomby, ludność uciekła głównie do
Czech, skąd zostali ewakuowani do Bawarii. Inni, zostawiając cały
dobytek i zwierzęta, przez Sudety dotarli do Trzebomi. 22 osoby,
które pozostały we wsi zostały zamordowane przez Sowietów.
Część
uchodźców, po zawieszeniu broni, ruszyła w drogę powrotną.
Rządzili Czesi i Rosjanie, do wędrowców odnosili się z wrogością,
plądrowali wozy,zabierali konie, żywność, zmuszając ich do żebrania.
W
Rozumicach zastali ruiny, ludzkie i zwierzęce zwłoki w domach i na
ulicach, mnóstwo niewypałów. W Kietrzu stacjonowało wojsko
rosyjskie. Kiedy latem przyjechali pierwsi Kresowianie, ludność
niemiecka nie miała przydziałów żywnościowych, pieniędzy, nie
pozwalano im zamykać drzwi domostw, byli więc notorycznie okradani.
Jednak
Elsbeth opowiadała o swojej matce, szyjącej zarobkowo na ocalałej
maszynie do szycia i polskiej rodzinie, z którą mieszkali, dzielącą
się z nimi jedzeniem, a gdy przyszedł czas wyjazdu, mimo zakazu,
odwieźli Niemców na miejsce zbiórki w Głubczycach.
W
lipcu 1946r. obwieszczono nakaz opuszczenia terenów na wschód od
Odry i Nysy przez Niemców. Wozami jechali tylko starcy i chorzy,
reszta, przez Nasiedle i Wódkę szła pieszo do Głubczyc. Else
opowiadała, że dla jej babci nie starczyło miejsca na wozie, mama
zabrała więc rodzinę i rzeczy osobiste i została w Rozumicach.
Else miała 17 lat, kiedy nauczyła się polskiego, wyszła za mąż
za cudem ocalałego Wołyniaka, do dziś mieszka w Kietrzu.
Licząca
600 lat społeczność została pozbawiona swojej ziemi. Wyjechali
do Westfalii.
Ostatni
przedwojenny pastor Strassman zainicjował coroczne spotkania
Rozmiczan w Ahlen w nowo wybudowanym kościele, a od 1984 zaczęły
się coroczne przyjazdy niemieckich Rozumiczan do ich rodzinnej wsi.
Przyjeżdżali co roku, najpierw ci, którzy opuścili wieś, jako
dorośli ludzie, potem ich, coraz starsze, dzieci, ostatniego lata
Elsbeth przywiozła swojego wnuka, młodego chłopaka, który chciał
dotkąć wszystkiego, zajrzeć w każdy kąt historii swoich
dziadków. ..
I na tę okoliczność nie mam ani jednego pomysłu na zdjęcie... poza jednym... ci chłopcy, którzy zginęli w czasie I wojny... z lewej i prawej na fotografii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz