Mieliśmy kózkę.... Poszła do dobrych ludzi, praca nie pozwalała się zająć przecudnym zwierzem...
Na imię miała Teodozja. Na jej rezydencji chcieliśmy zamieścić właściwą wizytówkę i się zaczęło....
Que bella cosa?
Cosa piccola?
Cosa nostra?
I piękna i mała, i nasza....
Wtedy jeszcze była Kliwia, przecudnej urody berneńka, która w Tośce - z chusteczką z harleyem na szyjce... - znalazła kumpelkę. Nawet paść jej nie chciała...
O moich zwierzakach, choć nie jestem pewna tak do końca, kto był czyj.... opowiem niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz